Czy Wam też z kuchnią indyjską kojarzy się kokos? Mi tak, i wiecie co? Dzisiaj użyłam kokosu i stworzyłam, małe słodkie i uzależniające kochane słodkości.
A dlaczego właśnie kokosanki, a dlatego że jak to co chwilkę bywa w moim domku, zachciało się czegoś słodkiego, do kawy najlepiej. A więc zwiedziłam i lodówkę i spiżarkę - tylko, że nic nie wymyśliłam. Dopóki nie spojrzałam na nasz stół, który nazwałam rankiem indyjskim. A dlaczego? Bo moja mama zaszalała z kolorami. No cóż, tak to jest jak ktoś ma mamę w dobrym humorze w domu. To później wszytko jest misz masz z kolorami. Ale nie narzekam, bo inaczej nie było by kokosanek, co wiąże się z kokosem, a kokos z Indiami, a Indie z moim stołem. Tak ja wiem to skomplikowane, ale ja już mam zazwyczaj taki długi proces myślowy :P. No cóż, nie wypada mi już teraz nic innego jak życzyć Wam smacznego :)
KOKO-Sanki
Składniki:
200g wiórek kokosowych podprażonych na patelni.
5 białek
szklanka cukru
dwie krople olejku migdałowego
szczypta cynamonu
Piekarnik nastawiamy na 140stopni (bez termoobiegu)
Białka ubijamy na sztywno z szczyptą soli, potem dodajemy cukier, olejek, cynamon i nadal miksujemy do rozpuszczenia się cukru.
Dodajemy wiórki i mieszamy delikatnie łyżką. Potem nakładamy łyżeczką lub rękawem cukierniczym małe porcyjki ciasta na blachę, najlepiej wyłożoną papierem do pieczenia ( ja tym razem nie miałam więc nasmarowałam masłem i posypałam krupczatką, ale nie polecam bo ciastka się przylepiają do blachy).
Teraz wstawiamy na 20 min ale, tu UWAGA CENNA UWAGA :) Patrzymy na nasze kokosanki, ponieważ nawet jeśli wydają nam się miękkie to po wystawieniu i ostygnięciu - chrupieją a więc z piekarnika wychodzą średnio blade, i mięciutkie, zostawiamy do ostygnięcia a dopiero potem ściągamy.
Jeszcze jedna rada, (a mówię to na podstawie próby pierwszej blachy i drugiej) kokosanki nakładajcie dość duże, bo wtedy są idealnie ciągnące w środku, a nie całe stwardniałe i wszystkie staracie się nałożyć jednej wielkości bo inaczej są gotowe w rożnym czasie.
Mi z tego przepisu wyszły 2 i 1/2 blachy.
PS. kokosanki które są na zdjęciach, są z pierwszej blachy, mniejsze i bardziej chrupiące - a zatem mniej udaje. Drugiej blachy nie udało mi się sfotografować, bo zniknęła szybciej niż zdążyłam powiedzieć "zdjęcia".
Życzę wam miłego przyszłego tygodnia, mój jak widzicie jest przepełniony. A jak wygląda Wasz? :)
jak ja dawno nie jadłam kokosanek! pycha!
OdpowiedzUsuń